niedziela, 6 marca 2011

Po meczu arki z lechem...

Najłatwiej byłoby zapomnieć, nic nie pisać, poprostu przejść obok tego meczu obojętnie jakby nic się nie stało bo przecież arka i tak była z góry skazana na pożarcie ale czy napewno tak było??? Bakero swoim wyjściowym składem ponownie udowodnił jak bardzo potrafi komplikować gre lecha i dzięki temu arka aż do 85min wogóle nie odstawała a pierwsze 25 min niewypuszczała lecha z połowy, no ale coż ponownie zabrakło kogoś kto potrafi oddać porządny strzał na bramkę więc pozostało  walczyć tylko o bezbramkowy remis a okazja ku temu była doskonała bo lech grał fatalnie aż do końcówki spotkania gdzie jeden punkt wydawał się już tak bliski. Trzy kapitalne akcje kolejorza i trzy bramki w cztery minuty poprostu nokaut. Mecz przyjaźni zamienił się w egzekucje ale nie była to zasługa Bakero który cały mecz stał jak słup soli tylko wielich indywidualności jakie w ciąż przesądzają o sile poznańskiej lokomotywy.





radość Stilica mówi wszystko: 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz